Koszulki i bluzy z różnymi tekstami są z nami już od bardzo długiego czasu. Wiele młodych marek właśnie od tego zaczyna. Wydawać by się mogło, że niewiele potrzeba, aby taką koszulkę zaprojektować. Ciekawa typografia i chwytliwe hasło.
Wbrew ogólnym wyobrażeniom, aż tak łatwo to nie wygląda. W ilości dostępnych fontów można się pogubić, a jeszcze wypadałoby sprawdzić ich licencję. W necie jest mnóstwo stron z darmowymi krojami pisma, ale nawet jeśli tam jest napisane, że "róbcie z nimi, co chcecie", to i tak warto przeczytać jak to się ma do konkretnego wzoru. Na szczęście można znaleźć coś ciekawego do komercyjnego użytku. Z resztą część których używam, widziałam też u innych marek w kilku projektach.
Kiedy już znajdzie się ten idealny font, trzeba uważać, przed stwierdzeniem, że projekt jest gotowy. Mi wczoraj zdarzyło się, że kilka połączeń literowych totalnie do siebie nie pasowało i przy czarnym napisie pojawiły się białe pola w miejscach, gdzie litery na siebie nachodzą. Kroje pisma od pasjonatów, którzy je chętnie za darmo udostępniają światu, miewają błędy. Coś za coś - albo płacimy i się nie przejmujemy (przynajmniej mam taką nadzieję, że tak by było), albo musimy być bardziej uważni.
No ale nie do końca o tym chciałam pisać. :)
Druga składowa sukcesu t-shirtu z tekstem to tenże tekst. Cytaty znanych ludzi, odniesienia do filmów, obecnych wydarzeń lub popularnych treści z sieci to jedno. Są to swego rodzaju gotowce, chociaż czasem są naprawdę extra i dobrze się sprzedają. Na przykład teksty "
kim jestem? jestem zwycięzcą", "
Schleswig & Holstein" czy "
sorry, taki mamy klimat". :) No i są jeszcze teksty, które czerpiemy z życia, które mają być zabawne, zaczepne, prowokacyjne.
I tu pojawia się pytanie - co chcemy przekazać? Co pomyślą ludzie, którzy zobaczą dziewczynę ubraną w t-shirt z naszym napisem? Zanim wprowadziłam do swojego sklepu pierwsze ciuchy z tekstami, przejrzałam sporo portali oferujących podobne. Wiele z nich odnosi się do luźnego stylu życia nastolatków, studentów, ale i powoli zupełnie dorosłych ludzi. Słowa seks, alkohol, czy z angielskiego bitch, fuck pojawiają się bardzo często. Zbyt często jak dla mnie. I żałuję. Bardzo dużo projektów pod względem wzorniczym jest naprawdę świetnych. I już prawie jestem gotowa je kupić, po czym zaczynam się zastanawiać, gdzie pójdę w czymś z napisem: "you. me. bed. now.". Gdybym chodziła tak po domu, Mąż by się ucieszył z pewnością. Ale nie chcę, żeby w osiedlowym markecie sąsiad śmierdzący fajkami czy ochroniarz chciał lecieć ze mną do łóżka. Ja z nimi nie chcę, więc po co mi taka koszulka? Inny przykład to "be my ex". Dla mnie trochę za późno, ci panowie, którzy są moimi ex, nimi pozostaną, a żaden nowy nie dołączy już do tego grona, po frytkach, jak to mówią. Szukałam czegoś ciekawego, co będzie się jakoś do mnie odnosić. Jestem mężatką, więc wszelkie teksty o boyfriendach i wspaniałym życiu singla odpadają. Nie widziałam fajnych koszulek dotyczących małżeństwa. Albo pochodzą ze stron typu "śmieszne koszulki" i wyglądają dość żałośnie, jakby je ktoś w Wordzie projektował albo ich wydźwięk jest w stylu "game over" i rysunek szczęśliwej panny młodej i jej zapłakanego męża. Mnie przestało to bawić. Jeśli znajdziecie w necie coś pozytywnego w tym temacie, to błagam, podrzućcie mi. Ile można być "too sexy for you"?
"Lick me, i'm delicious"? A fuj! Od razu wyobrażam sobie scenę, jak wszyscy goście w klubie lecą do takiej laski z wyciągniętymi, pijanymi jęzorami. Ble! Mogłabym mieć taką koszulę nocną, bo i czemu nie, wręcz byłoby miło, ale żeby na miasto tak? No to tyle w temacie mojego lekkiego zniesmaczenia. :) Oczywiście każdy ma swoje zdanie i jak widzę ludzi w takich ciuchach to nie komentuję. A firmy mające je w swojej ofercie, hmm, nie mój klimat, ale jeśli to im daje zarobek i sławę to ok. Wybić się nie jest łatwo. Każdy orze jak może. Biznes jest biznes i tyle. Dlatego też nie linkuję do koszulek z wymienionymi napisami. :) Markom życzę powodzenia. :)
Gdybym jeszcze miała trzy słowa dodać, to tym razem pozytywnie się wypowiem. Podziwiam marki, które robią extra
projekty po polsku, np.
Chrum.com,
Łap Nas,
One Mug Day,
Pan Tu Nie Stał. W naszym języku zupełnie inaczej odbiera się to, co jest napisane na ciuchach, mam wrażenie, że
bardziej dosłownie. Łatwiej jest napisać coś po angielsku, bardziej światowo, często krócej. A
polski język jest piękny i ma wspaniałe, zapomniane słowa. Dlatego też jednymi z pierwszych moich koszulek są
Oblubieniec i
Oblubienica.
W klimacie miłości (także małżeńskiej) i po polsku.
Czy jest jeszcze ktoś komu brakuje ciuchów z pozytywnym nastawieniem? Wkurzają Was na koszulkach wszelkie "fuck you, bitches" czy lubicie to? Wolicie polskie czy angielskie napisy?
Zastanawiam się, czy jest dla kogo robić ubrania z takimi napisami.