sobota, 22 września 2012

Oczy szeroko zamknięte

O polskich przygotowaniach do ślubu trzy słowa.
Pisanie mojej pracy licencjackiej otworzyło mi oczy na możliwości jakie ma młoda para. Zanim zainteresowałam się tematem ślubnych przygotowań, nie miałam pojęcia, że może to być tak fascynujące i kreatywne zajęcie. Patrząc na polskie śluby, widzę teraz, jak mało uwagi narzeczeni poświęcają przygotowaniom. Nie chcę tutaj ich krytykować, bo różnie wygląda nasze życie i zdaję sobie sprawę, że nie wszyscy mają czas zastanawiać się nad byle serwetkami czy kolorem wstążek przy kwiatkach. Z drugiej strony patrząc, wiem, że część par po prostu chce mieć takie typowe wesele, jak wszyscy.

Rozumiem osoby, które nie przywiązują wagi do zewnętrznej oprawy uroczystości, z uwagi na jej głębszy, bardziej duchowy charakter. Ślub jest dla nich ważny, przygotowują się jak mogą, ale sami, nie na pokaz. Chcą być dobrym małżeństwem, a nie piękną parą młodą. A to jest różnica. Duża. Ich postawy nie neguję. Tą akurat szczerze podziwiam i popieram.

Nie ogarniam jednak podejścia par, które w ogóle nie przejmują się ślubem. Nie interesują ich ani serwetki, ani przysięga, którą składają na całe życie. Nie pojmuję i już. W końcu jest to początek ich prawdziwie wspólnego życia, koniec życia w pojedynkę, zwieńczenie i rozpoczęcie miłości między nimi. Śmiem twierdzić, że jeśli ktoś w ogóle nie przejmuje się ślubem, jeśli się do niego nie przygotowuje na swój sposób, to coś jest nie tak z jego/jej miłością do drugiej osoby.

Moje podejście może jest nieco disnejowskie, trochę amerykańskie, wyidealizowane. Wiem o tym. Ale z drugiej strony, skoro dzień naszego ślubu może być prawdziwie NASZ, to dlaczego ma taki nie być? Tym bardziej, że narzeczeństwo w dzisiejszych czasach zazwyczaj trwa dość długo. Rzadko kiedy ślub odbywa się w czasie krótszym niż rok po zaręczynach. Jest to wystarczająco dużo czasu, żeby wszystko przygotować.

O możliwościach jakie odkryłam będzie następnym razem. I to nie jednym. Miało być teraz, ale musiałam zrobić wstęp i wylać moje niezrozumienie dla ignorancji narzeczonych.

Teraz pewnie wiele osób się oburzy, że głupoty wygaduję, że nie każdy ma pieniądze na wielkie wesele z atrakcjami i dekoracjami godnymi samego Hollywood. Ale mówię to z pełną świadomością, że taki ślub nie musi być bardzo kosztowny. Wymaga wtedy trochę więcej pracy, czasu i cierpliwości. Ale jest możliwy. A i satysfakcja jest większa.

Z nadzieją na wspaniałe Polskie wesela i śluby! Narzeczeni, bierzcie się do pracy, to jest WASZ dzień. Niech będzie prawdziwie Wasz! :)

Poniżej tablice ślubnych inspiracji. Tak dla poruszenia wyobraźni ;)

http://weddingnouveau.com/2010/03/wedding-inspiration-board-vintage-love-letters/

http://weddingnouveau.com/2009/11/wedding-inspiration-board-dream-in-color-and-culture-blue/

http://weddingnouveau.com/2012/06/gatsby-style-fashion-inspiration/
http://weddingnouveau.com/2010/02/wedding-inspiration-board-my-crystal-valentine/

http://weddingnouveau.com/2009/12/wedding-inspiration-board-12-days-before-christmas-wish-list-day-5-6/
http://weddingnouveau.com/2011/08/143-parisian-vintage-twilight-inspiration/



2 komentarze:

  1. Całkowicie się zgadzam. Obojętność na to jak będzie wyglądał ślub i cała jego oprawa może również mieć dalsze konsekwencje - jak będzie wyglądało małżeństwo jeśli nie przywiązujemy wagi do szczegółów!? Ja natomiast dodam parę słów z własnego doświadczenia pracy w branży ślubnej. Przychodzą do mnie pary, które nie tyle nie mają pieniędzy i pomysłu, ale wręcz okazują niechęć, zwłaszcza panowie. Narzeczona jest całą rozpromieniona oglądając dodatki i dekoracje, a narzeczony kompletnie niezainteresowany... Rozumiem, że panowie raczej nie interesują się takimi detalami, kolorami itd, ale nie o to chodzi - PANOWIE okażcie odrobinę zaangażowania i akceptacji oraz wsparcia. Jeśli nie teraz to co będzie po ślubie...?

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo przypadła mi do gustu trzecia stylizacja. Pastele są modne także na wybiegach światowych projektantów. I bardzo dobrze. Bo można to połączyć, zainspirować się i wykorzystać na własnym ślubie. Żałuję, że 6 lat temu nie miałam tak dużej wiedzy w tym temacie, bo na pewno przygotowałabym się bardziej. A tak mogłam jedynie z mężem zwrócić uwagę na wystrój restauracji, wybrać kwiatki, świece i serwetki. Ale jak czytam, to już coś, jeśli inni się tym nie interesują.
    I także nasuwa się od razu pytanie, jeśli jest to jeden z ważniejszych dni życia i bez przygotowania chcemy go przeżyć, to jak będzie wyglądała dalsza część tej wspólnej drogi???

    OdpowiedzUsuń

Kontakt

Nazwa

E-mail *

Wiadomość *